Urodził się w Ameryce, kupił pałac pod Olsztynkiem

2014-08-31 12:45:00(ost. akt: 2014-09-01 10:30:11)

Autor zdjęcia: Władysław Katarzyński

— Pamiętaj, masz w Polsce kupić ziemię, żeby twoje wnuki miały w tym kraju swoje korzenie — powiedziała kiedyś Ronaldowi Pulaskiemu Dwightowi jego mama Zofia. Jej wolę wypełnił 20 lat temu.
Ronald Pulaski Dwight oprowadza mnie po swojej posiadłości. Pokazuje: pałacyk, zabudowania gospodarcze, park, w którym najstarsze drzewa mają po 150 lat, konie, staw w dolinie, kapliczkę z figurą Matki Boskiej. Mówi po polsku z amerykańskim akcentem. Niekiedy brakuje mu słowa. Jak w sercu Mazur znalazł się człowiek, który nosi nazwisko „Pulaski”, jak słynny Polak, bohater walk o niepodległość Ameryki?

— Jestem potomkiem emigrantów — odpowiada. — Mój ród wywodzi się ze wsi Grądy w Łomżyńskiem. Ale jego korzenie sięgają również Mazowsza, skąd pochodzi Kazimierz Pułaski, a także Kresów i Holandii. Życie w Grądach było ciężkie. Ziemie niezbyt urodzajne, wielodzietne rodziny. Dlatego niektórzy opuszczali rodzinne domy i wyjeżdżali za chlebem do Ameryki. Wśród nich była także siostra babci Bolesławy.

— W 1914 roku babcia pojechała do niej w odwiedziny — opowiada Ronald Pulaski Dwight. — Chciała wrócić, kiedy w Europie zaczęły się niepokoje, wywołane zamachem w Sarajewie, a potem wybuchła wojna. Zdecydowała się pozostać. Wyszła za mąż za Jana Bronowickiego z Wołynia, który — żeby uniknąć wcielenia do rosyjskiego wojska — wyjechał na 10 lat do Anglii, a potem do USA.

Ronald urodził się w 1944 roku. Matka, córka Bolesławy, miała na imię Zofia, ojciec pochodził z Litwy. Rodzice rozeszli się, kiedy był dzieckiem. Adoptował go kolejny mąż matki nazwiskiem Dwight. Potem matka wyszła za mąż po raz trzeci i opieki nad małym Ronaldem podjęli się dziadkowie Jan i Bolesława.

W domu dziadków do czasu, kiedy poszedł do szkoły, mówił tylko po polsku. Polskie święta narodowe były wielkim świętem. Również amerykański Dzień Kazimierza Puławskiego (Casimir Pulaski Day) obchodzony w niektórych stanach, z ulicznymi paradami. Na te parady jeździł do Nowego Jorku. Czuł dumę z polskich korzeni.


Po raz pierwszy przyjechał z babcią do Polski w 1959 roku.
— Przypłynęliśmy Batorym do Gdyni — wspomina. Pojechali do Grądów. Zachwycił się muzeum etnograficznym w Nowogrodzie. Podobała mu się też potężna Narew. Wtedy nie przypuszczał, że z Polską zwiąże się nie tylko rodzinnie, ale i zawodowo. Jest absolwentem Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku z tytułem doktora praw ekonomicznych.
— Za prezydentury Lecha Wałęsy, kiedy rządem kierował Tadeusz Mazowiecki, zostałem zatrudniony przez rząd amerykański jako konsultant ekonomiczny, żeby pomagać polskim ekspertom w dostosowaniu prawa do norm światowych — opowiada. — Potem pełniłem tę funkcję za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Przyznał mi polskie obywatelstwo.

To ułatwiło mu zdobycie kontaktów w kręgach nie tylko rządowych, ale również wśród ludzi kultury i polskiej arystokracji. Zgromadził przez ten czas pieniądze, które pozwoliły mu zrealizować największe marzenie matki.
— Pamiętaj, masz kupić w Polsce ziemię, żeby twoje wnuki miały w tym kraju swoje korzenie — wspomina jej słowa. — Bo ziemia zaświadcza o pochodzeniu człowieka! Posłuchałem ją! Będą się tymi korzeniami legitymowały dzieci moich dwóch synów!

Mają z żoną duży dom w Providence, stolicy Rhode Island, jednego ze stanów Nowej Anglii. Tam bywają sześć miesięcy w roku, kolejne sześć spędzają w Polsce.

W 1994 roku przeczytał ofertę agencji rolnej o wystawieniu na sprzedaż majątku w Jadamowie, wchodzącego kiedyś w skład Kombinatu Rolnego Waplewo.
— Obejrzeliśmy go z Pamelą — wspomina. — Zależało mi, żeby blisko było jezioro i żeby w sąsiedztwie nie było tych brzydkich, popegeerowskich budynków. Takie warunki zastaliśmy tutaj. Piękny krajobraz, ptaki, jezioro Mielno i miejsce z ciekawą historią!


Dwór w Jadamowie (niem. Adamsheide) wraz z parkiem powstał pod koniec 1856 roku. Po wojnie utworzono tu PGR. Padł jak wiele innych w latach 90., po czym przejęła go w administrację AWRSP.

Z parku, z pałacu oraz innych budynków wywieźli 25 ciężarówek różnych odpadów. Pokazuje mi, jak park wygląda obecnie. Nieuleczalnie chore drzewa zostały wycięte, ścieżki uporządkowane. Wokół równo przystrzyżone trawniki, przy ścieżkach jabłonki. — Tutaj stoi pomnik, który postawiłem swojej babci Bolesławie — pokazuje. — A w tym miejscu jest pieczara, w której spoczną kiedyś moje kości.

Wchodzimy do pałacu, który z jednej strony opleciony jest dzikim winem. Kiedy go obejmowali w posiadanie, wnętrza były zdewastowane. Zabrali się do remontu. Część pokojów jest już wyremontowana, inne na to czekają. Wymiany wymaga też elewacja pałacu.

wu-ka


Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (26) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Olsztyniak #1473615 | 79.141.*.* 31 sie 2014 13:42

    Wspaniale. Wolę gdy osiedla się tu ktoś z Polskimi korzeniami, niż niemieckimi czy sowieckimi. Dużo zdrówka!

    Ocena komentarza: warty uwagi (16) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (4)

    1. czytacz #1473645 | 74.71.*.* 31 sie 2014 14:33

      Bledy gramatyczne mozna podarowac autorowi artykulu tylko w przypadku, jesli cytuje Pana Dwighta, a on moze je robic poniewaz j polski jest jego drugim jezykiem. Jesli natomiast autor sam takie bledy robi bo jest niedouczony, to powinien odnowic lekcje polskiego, aby pisac poprawna polszczyzna.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (4)

      1. Tutejszy. #1473652 | 83.11.*.* 31 sie 2014 14:42

        Bardzo ciekawy artykuł, ale i jak prawdziwy. Mama Zofia musiała bardzo tęsknić za Polską dlatego też prosiła syna o spełnienie jej marzeń. Wszystkiego najlepszego !!!

        Ocena komentarza: warty uwagi (14) odpowiedz na ten komentarz

      2. as #1473705 | 83.11.*.* 31 sie 2014 16:58

        ach ta ......mamusia

        Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

      3. spoko #1473793 | 83.9.*.* 31 sie 2014 19:13

        przyjdzie skarbówka,konserwator zabytkow ,zus....ksiądz i zabiorą zrobiony pałac dla lokalnego polityka. oczywiście rzycze panu jak najlepiej i spokojnej starości

        Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        Pokaż wszystkie komentarze (26)
        2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5